Legendy Indywidualnych Mistrzostw Polski, odc. 2 – Janusz Kołodziej

Legendy Indywidualnych Mistrzostw Polski tym razem poświęcone jednemu z symboli IMP – Januszowi Kołodziejowi. To znamienne, że swój pierwszy turniej wygrał, pokonując bohatera pierwszego odcinka naszego cyklu, wielkiego Tomasza Golloba. Wychowanek Unii Tarnów miał wtedy 21 lat i triumfował na domowym torze.

Pierwsze kroki w świecie żużlowym Kołodziej stawiał w wieku 12 lat. Na początku XXI wieku wychowanek „Jaskółek” zaczął coraz mocniej rozpychać się nie tylko w polskich ligach. W sezonie 2003 Janusz Kołodziej wraz ze swoją drużyną awansował do Ekstraligi i jednocześnie stał się liderem klubu z województwa małopolskiego. Największe sukcesy miały jednak dopiero nadejść i tutaj zatrzymujemy się przy najważniejszej dla nas kwestii – Indywidualnych Mistrzostw Polski.

15 sierpnia 2005 roku najlepsi żużlowcy w kraju spotkali się w „Jaskółczym Gnieździe”, aby rywalizować o Czapkę Kadyrowa. Kibice Unii mieli nadzieję, że rywalizację zdominują właśnie zawodnicy zdobywający punkty dla dumy Tarnowa. Nie pomylili się ani trochę. 21-letni Kołodziej zyskał miano niepokonanego, a za jego plecami wylądowali Tomasz i Jacek Gollobowie. Finał był wewnętrzną sprawą Unii Tarnów, co rzecz jasna bardzo przypadło do gustu miejscowym. W międzyczasie potężna na tamte czasy Unia wygrywała Drużynowe Mistrzostwo Polski.

Na kolejny medal IMP Kołodziej musiał poczekać do 2009 roku. Wówczas w Toruniu pokonał go wcześniej wspominany Tomasz Gollob, a o srebro „Koldi” przegrał bój w biegu dodatkowym z Krzysztofem Kasprzakiem. Rewanż przyszedł bardzo szybko. Rok później w Zielonej Górze obaj panowie ponownie spotkali się w dodatkowej gonitwie, ale tym razem stawka była najwyższa z możliwych. Kołodziej, który przeniósł się do Unii Leszno nie pozostał dłużny reprezentującemu jego ukochaną Unię Tarnów Kasprzakowi i sięgnął po złoto – drugie w swojej karierze.

Po triumfie z 2010 roku „Koldi” znów zrobił sobie chwilową „przerwę” od medali, ale kiedy w 2013 roku znów walczył o najwyższe laury – znów spotkał się z Krzysztofem Kasprzakiem. 6 października na torze w Tarnowie obaj panowie walczyli w finale i z początku to wychowanek leszczyńskiej Unii prowadził. Kołodziej zdążył już zasłynąć jako ten, który na dystansie potrafi wyczyniać cuda. W tym przypadku popisał się skuteczną szarżą i po raz trzeci założył Czapkę Kadyrowa. Oprócz efektownej jazdy na torach żużlowych, Janusza Kołodzieja kibice cenią za sympatyczny charakter i nieustanną chęć pomagania innym, często mniej doświadczonym zawodnikom.

W 2014 i 2018 roku wychowanek tarnowskiego klubu dorzucił do swojej bogatej kolekcji dwa brązowe medale. Rok po trzecim miejscu w Lesznie Kołodziej znów stawił się na „Smoczyku” głodny wygranej. Do grona faworytów zaliczano przede wszystkim Bartosza Zmarzlika i Macieja Janowskiego, ale zawodnik Fogo Unii popisał się kapitalną jazdą w wielkim finale i to on zgarnął złoto. W klasyfikacji najcenniejszych krążków dogonił tym samym Andrzeja Wyglendę i Floriana Kapałę. Więcej tytułów mają tylko Tomasz Gollob (8) i Zenon Plech (5). Można śmiało powiedzieć, że Janusz Kołodziej nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. W 2021 roku przegrał tylko ze Zmarzlikiem i Janowskim, ale zdołał dorzucić ósmy krążek w rozgrywkach IMP. Czekamy na więcej!