Legendy Indywidualnych Mistrzostw Polski, odc. 4 – Andrzej Wyglenda

Rywalizacja w tegorocznych Canal+ Online Indywidualnych Mistrzostwach Polski nabiera tempa. Z tej okazji zapraszamy na czwarty odcinek z serii o legendach IMP. Tym razem skupimy się na wybitnym Andrzeju Wyglendzie, który swoją jazdą czarował nie tylko w rodzinnym Rybniku. Jego karierę przerwał straszny wypadek.

Wyglenda urodził się w strasznych czasach. 4 maja 1941 roku trwała rzecz jasna II wojna światowa. Być może to właśnie okoliczności sprawiły, że wychowanek Górnika Rybnik nabrał charakteru. Licencję żużlową Wyglenda zdał w 1959 roku, a w 1960 zadebiutował w starciu z Unią Leszno. Wtedy zdobył jeden punkt.

W 1963 roku Wyglenda zajął siódme miejsce w rozgrywanym w Rybniku finale IMP. Srebro zdobył wówczas jego wielki mistrz, Joachim Maj, a kolejny ważny dla Andrzeja Wyglendy mentor Stanisław Tkocz był czwarty. Wtedy nasz bohater mógł oklaskiwać bardziej doświadczonych kolegów, ale już rok później przyszedł jego pierwszy wielki moment. 27 września na ukochanym torze „Rekinów” 23-letni Wyglenda zainkasował 14 punktów i o „oczko” wyprzedził Maja. Dwóch bohaterów rybnickiej drużyny zgarnęło dwa pierwsze miejsca. Scenariusz dla kibiców wręcz idealny. Podium uzupełnił wtedy Andrzej Pogorzelski. Rok później fenomenalnie dysponowany Wyglenda wywalczył srebro, a lepszy od niego był wspominany wyżej Stanisław Tkocz.

W latach 1962-1968 Wyglenda był jednym z najważniejszych zawodników drużyny Górnika, a potem ROW-u Rybnik. To właśnie ta ekipa zgarniała złoto za złotem w DMP, a bohater miejscowej społeczności w sezonach 1963-68 nie zamierzał schodzić poniżej średniej 2,00, a wręcz przeciwnie – wyraźnie ją przekraczał. Z racji tego, że jego ukochana drużyna wygrywała kolejne rozgrywki, finał IMP zgodnie z tradycją odbywał się na rybnickim owalu.

W latach 1968-69 Wyglenda upatrzył sobie liczbę 14. Z takim dorobkiem kończył finały, które przyniosły mu kolejne dwa złota IMP. W 1969 roku w Rybniku potrzebny był wyścig dodatkowy, w którym to pan Andrzej zmierzył się z inną legendą śląskiego żużla, Pawłem Waloszkiem. Zawodnik Śląska Świętochłowice nie znalazł sposób na rybniczanina i skończyło się trzecim w karierze najcenniejszym krążkiem. Z przymrużeniem oka można powiedzieć, że w latach 1970-71 Andrzej Wyglenda spuścił z tonu. W Gorzowie Wielkopolskim i w Rybniku był „tylko” kolejno drugi i trzeci. 51 lat temu udało mu się jednak coś niepodważalnie wielkiego. W Rybniku odbył się Finał Mistrzostw Świata Par. Kilkaedziesiąt tysięcy ludzi oklaskiwało złotych Wyglendę i Jerzego Szczakiela. – Pamiętam, że to było morze głów. Trudno było odróżnić jednego człowieka od drugiego – mówił Andrzej Wyglenda w rozmowie z serwisem rybnik.naszemiasto.pl. W pokonanym polu Polacy zostawili m.in. legendarnych Ivana Maugera i Barry’ego Briggsa z Nowej Zelandii.

W 1973 roku Wyglenda powrócił na zwycięską ścieżkę w Indywidualnych Mistrzostwach Polski. Wygrał – a jakże – w Rybniku. Tym razem nie oddał rywalom żadnego biegu. Drugi był jego kolega z Rybnika Jerzy Gryt, a podium uzupełnił Bogusław Nowak, legenda Stali Gorzów. 4 złote medale, 2 srebrne i jeden brązowy – taki imponujący dorobek medalowy zapisujemy przy nazwisku Andrzeja Wyglendy. W klasyfikacji medalowej lepsi są tylko Tomasz Gollob i Zenon Plech.

Karierę zawodniczą znakomitego żużlowca zakończył niestety wypadek z 2 maja 1976. Podczas ćwierćfinału Złotego Kasku na torze w Bydgoszczy, koszmarny wypadek spowodował Stanisław Kowalski. Andrzej Wyglenda doznał kompresyjnego złamania kręgosłupa. Mimo długiej rehabilitacji, komisja nie pozwoliła mu wrócić do uprawiania sportu żużlowego. Wyglenda został trenerem, a w latach 1985-89 nawet posłem na Sejm PRL. Jego wybitne osiągnięcia poskutkowały m.in. wprowadzeniem do Galerii Sław Żużlowej Reprezentacji Polski. Warto wiedzieć, że z kadrą Wyglenda trzykrotnie wygrał Drużynowe Mistrzostwa Świata. Na początku 2022 roku nasz bohater ujawnił dziennikarzom, że przeszedł COVID-19 i wraca do formy. Gdy tylko zdrowie pozwoliło, wrócił do jazdy na rowerze, którą prywatnie uwielbia. 81-letniemu Andrzejowi Wyglendzie życzymy wszystkiego co najlepsze!